Sprzątamy

Sprzątamy…

 

Kto lubi sprzątać? Na pewno nie ja! A kto lubi porządek? Ja! Czy masz podobnie? Czuje, że takich jak ja jest większość. 

Dzisiaj zamierzam poruszyć temat porządków. I to nie byle jakich, ale właśnie „tych”! W GARDEROBIE! Aaaaaałaaaaa! Już mi słabo gdy to piszę. To jest w mojej opinii najtrudniejsza ze sztuk sprzątania. 

Ale zanim o tym konkretnym porządkowaniu to wiedzcie, że porządek powinien być we wszystkich strefach naszego życia. To jest przepustka do szczęśliwego życia przez wielkie „Ż”. Jak to mądrze i dobrze brzmi! Czuję się jak kaznodzieja pisząc takie prawdy o życiu. Niemniej jednak to jest „najprawdziwsza” prawda i nikt tego negować nie powinien. Wiadomo to od zawsze, że „ordnung muss sein” i tylko ten drobny szczegół w tym przeszkadza….że to praktycznie niewykonalne, albo, próbując być większym optymistą, wykonalne dzięki ogromnej i długotrwałej pracy nad sobą i swoim otoczeniem. :))))) I myślę, że kawał dobrej „roboty” w tym temacie ma już za sobą Jego świętobliwość Dalajlama.

Nie namawiam Was absolutnie do wkroczenia na drogę podobną do drogi Dalajlamy. Z resztą to mało prawdopodobne a taki jak On to chyba tylko jeden na świecie. Namawiam Was do małego pierwszego kroku, jakim jest zrobienie porządków w szafie, dopóki zamknięcie w domu temu sprzyja.

Mały krok. No niech będzie, że to mały krok. Chociaż dla mnie to jakby wejść do jaskini lwa, albo na Mount Everest albo napić się kompotu z suszu… Może czas, żebyście się dowiedzieli z kim macie do czynienia. Oto Ja „chomik”. Chomik nad chomiki. Do tego chomik wyjątkowo dbający o stan tych wszystkich ciuchów, butów, torebek jakby to były insygnia królewskie. Co znaczy, że potrafię trzymać sukienki, buty i torebki sprzed 10 lat i wszystkie są w stanie jakby właśnie zdjęte z półki sklepowej czy wieszaka. Czy ja w nich chodzę?! No nie chodzę! Ale przypominam, że jestem „chomik”. I może kiedyś w nich jeszcze pochodzę a jak nie ja to moja Córka a jak nie moja Córka, to Siostra, Mama, sąsiadka… Dosyć tego! Stwierdzam, że jestem nienormalna i czas się z tym rozprawić.

Jak to zrobić? Propozycja moje jest taka. Siadamy dzisiaj wieczorem przy kubku herbaty i zakładamy plan działania na czwartek, piątek, sobotę i niedzielę.

Oto plan:

Czwartek.

Wpadamy do garderoby i poświęcamy ten dzień na „wieszaki”. Wszystko co na wieszakach robi „wypad” z garderoby i najpierw odrzucamy co zużyte, niemodne, nie ubrałaś w ostatnim roku. Ja to mam takie perełki, których przez 5 ostatnich lat nie ubrałam. I ciągle żal wydać, bo przecież „jak nowe”, często z metką, może jeszcze ubiorę. Koniec z tym! I tu dajmy sobie czas do obiadu, może do podwieczorku nawet. To nie jest łatwe, ostrzegam. Następnie, jeszcze tego samego dnia z pozostałych rzeczy eliminujemy te niepasujące na nas. Przestań się oszukiwać, że to Cię motywuje do diety. To na pewno nie motywuje. Nic się nie zmienia a ciuch w innym rozmiarze wisi w Twojej szafie i „wychodzi” z mody zajmując przy okazji miejsce. A ktoś mógłby się nim cieszyć. Tu ostrzegam przed zabiegiem wydawania ciuchów w miejsca gdzie jest duża szansa je oglądać na innych podczas np. wspólnych imprez rodzinnych albo spotkań ze znajomymi. Nie rób sobie tego. Najlepiej sprzedaj przez internet albo wydaj naprawdę potrzebującym. W czasie przed „corona” były organizowane targi w różnych częściach Polski na których można się było wymieniać ubraniami. Teraz chwilowo to niemożliwe oczywiście, ale w internecie na pewno biznes „wymiankowy” kwitnie. Można przy tej okazji wzbogacić szafę o nowe, pasujące, wyjątkowe ubrania i dodatki. Wieczorem, po opisanych wyżej zabiegach odwieś co zostało do szafy.

Piątek.

Dzień drugi. Czas na rzeczy „składane” + bielizna, skarpetki i rajstopy. Tu podobnie, wg schematu z wtorku. Co zużyte, niemodne, nie ubrałaś w ostatnim roku żegnasz. Co zostanie z tego przesiewu raz jeszcze przeglądasz po rozmiarach. Wszystko co za małe lub za duże żegnamy a reszta do szafy. 

Sobota.

To dzień na buty, torebki i dodatki. Ha! To dzień próby. Największej! Oczywiście dla mnie. Ty możesz mieć inaczej. Tu się trzeba zmierzyć z nie lada wyzwaniem. Dochodzi jeszcze ciężar odpowiedzialności finansowej. Jak pozbyć się butów czy torebki, które niemało kosztowały. Żal? „Przecież moda wraca… ?!”. Ja się od razu buntuje. Nie żal i może wraca ale zwykle w nowym wydaniu i po co najmniej 10 latach. Nie ma sensu czekać. Tu pojawia się temat „klasyków”, które w każdej szafie są i powinny w niej zostać. Mowa o wieczorowej kopertowej torebce, szpikach „na wyjścia” i innych tego typu elementach, których pozbycie się jest niewskazane…ale reszta OUT! „Ach ta piękna różowa torebka ze złotym łańcuszkiem i złotą pszczołą zamiast zapięcia. Cudna. Jak się jej pozbyć?! No way!”. Stań przed lustrem, zawieś ją na ramieniu i zastanów się dlaczego nigdy z nią nie wyszłaś. Jeżeli nie nasuwa Ci się żadna logiczna odpowiedź to umów się ze sobą na „plan ostatniej szansy”. Daj jej jeden sezon. Jeżeli jest torebką letnią niech to będzie czas od dzisiaj „po corona” do końca sezonu. Jeżeli nie wyjdziesz z nią w tym czasie, po sezonie ją wyciągnij z szafy i sprzedaj, wymień lub podaruj komuś. I tak zrób tego dnia ze wszystkimi rzeczami przy których pojawią się wątpliwości. Tylko błagam…. pilnuj się! Nie może być tak, że niczego się nie pozbędziesz bo wszystko wróci na swój „ostatni sezon próbny”.

Niedziela.

Jak już nadejdzie to będzie dzień naszej chwały i zwycięstwa. Będzie jak wykonamy jeszcze jedno zadanie. Ostatni raz przeglądamy wieszaki, „składane”, skarpety, bieliznę i rajstopy, buty, torebki oraz akcesoria i…wyrzucamy jeszcze dwie rzeczy. Koniec!

Gratulacje! Żyjesz? Sprzątanie to wyzwanie! Siłowanie się z samym sobą. Warto jednak dwa razy do roku robić taki porządek, bo to daje przestrzeń nie tylko w naszej szafie ale i w naszej głowie. Odnajdujemy wiele „nowych” ciuchów leżących w ciemnym koncie naszej szafy, które dają świeże stylizacje na trwający i nadchodzący sezon. I tylko pierwszy raz jest tak ciężko 🙂 Trening czyni mistrza.

Na koniec uważaj na zdradzieckie myśli typu: „dobre jeszcze do spania”, „do ogródka jeszcze ok”, „może nie nosiłam, ale teraz będę”…NIE! Te myśli chcą Cię omamić! Nie daj się im! Przezwycięż siebie 😉 Powodzenia!

Do zobaczenia za tydzień,

Kasia :*

Udostępnij: